Moje włosy należą do gatunku tych opornych na farbowanie - przez rok męczyłam się z farbą L'oreal Feria Preference w odcieniu mango, niestety po 2/3 tyg kolor wypłukiwał się do jasnego brązu bez cienia rudości. W akcie desperacji stwierdziłam, że sięgnę po henne, albo mi pomoże uzyskać wymarzoną rudość, albo wracam do naturalnego brązu. Padło na sławetną Khadi w odcieniu Red.
Na moje długie włosy zamówiłam wersje 150g, zapłaciłam za nią ok 40zł z wysyłką. Całość przychodzi w małej puszeczce razem z instrukcją i szczelnie zapakowaną, sproszkowaną henną.
Hennę zmieszałam z żelem z siemienia lnianego, sokiem z cytryny (ok. jedna szklanka),woda o temp. 80 stopni (oczywiście na oko) oraz łyżeczką cynamonu i pozostawiłam na noc, by się utleniła. Pamiętajcie, by henne zawsze przygotowywać w szklanej/ceramicznej miseczce i taką też łyżką je mieszać (ew. drewnianą). Rano papka była nieco ciemniejsza i bardzo farbowała (drewniana łyżka do dzisiaj jest czerwona do połowy ;p). Umyłam włosy szamponem BabyDream, bo niestety nie miałam niczego innego bez silikonów w domu, i wysuszyłam. Całość pomógł nałożyć mi mój Luby, bo sama nigdy nie nakładałam sobie nawet farby, więc byłoby to nieco trudne dla mnie samej - biedak męczył się ok 1,5h (chciał być baardzo dokładny) :)
Włosy przed, tylko po umyciu BabyDream, bez żadnych odżywek itp. Jeszcze nieco wilgotne.
Jak widać, odrosty miałam dość znaczne.
Po nałożeniu, henne zostawiłam na 6h. Spłukiwanie papki było dość czasochłonne, płukałam jakieś 30 min i nie udało mi się uzyskać zupełnie czystej wody, była lekko pomarańczowa, kiedy się poddałam. Włosy były bardzo splatane i suche, ale byłam na to przygotowana. Rozczesywanie było mozolne, oto, co miałam na głowie:
(wszystkie zdjęcia od teraz z fleshem, bo było już dość ciemno, kiedy skończyłam).
Niemniej jednak widać już cudowny kolor, który udało mi się uzyskać, Kiedy wreszcie ogarnęłam splatane gniazdo na głowie i wysuszyłam włosy, moim oczom ukazał się taki oto kolor:
|
(Dzień po farbowaniu, zdjęcie robione ok 22, flesh) |
Niestety odrostów nie pokryło mi prawie zupełnie. Lekko zmieniły one swój kolor na bardziej czerwonawy, ale poza tym ani drgnęły. Co prawda nie wyglądało to aż tak źle i ładnie przechodziło w rudy, który mam na długości, ale jednak nie był to mój zamierzony efekt. Mam nadzieję, że przy następnych hennowaniach się to wyrówna.
2 dni po hennie nie myłam włosów. Nieco ciężko było wytrzymać z takim przesuszem na głowie, ale jakoś dałam radę :) Kiedy umyłam włosy i zaaplikowałam odżywkę, stały się bardzo miękkie, sprężyste i takie lśniące! Przez pierwsze 2 tyg starałam się myć głowę, co 2 dni (zwykle myję codziennie), by kolor został ze mną jak najdłużej, jednak po tym czasie już bardzo się wypłukał, nie był tak intensywny i "ognisty", jak to wszyscy na początku mówili, jednak wciąż nie był to tak brzydki, jasny brąz, na jaki wypłukiwała się farba z Mango. Po 2 tyg wciąż włosy były rude, jednak kolor bardzo zbladł.
Co mnie niezwykle martwi, to wciąż zabarwiona woda. Przez pierwsze dwa tygodnie woda była lekko żółto-pomaranczowa, kiedy tylko moczyłam włosy, a w trzecim tygodniu barwnik spływał tylko wtedy, gdy myłam włosy szamponem, lub stosowałam maskę.
Podsumowanie:
Do henny z pewnością wrócę. Będę teraz hennować włosy co 3/4 tygodnie, jednak przerzucę się na Heenarę, bo jest tańsza :) Włosy są odżywione i bardzo polubiły się z naturalnym farbowaniem, a kolor jest właśnie taki, jak chciałam. Będę teraz dążyć do ograniczenia przetłuszczania, by rzadziej myć włosy i przedłużyć kolor.
Przyznam szczerze, że dzisiaj pierwszy raz użyłam Heenary (3 tyg po Khadi) i kolor bardzo mi się nie spodobał, jednak chyba wszystko przez to, iż przygotowałam ją nieco po macoszemu. Dam jej jeszcze jedną szansę, jeśli nie wyjdzie, to wrócę do Khadi.
Tuż po hennie (flesh)/tydzień po hennie
Dwa tygodnie po hennie (flesh)